Trochę jaśniej o żarówce, której Edison nie był wynalazcą
Trochę jaśniej o żarówce, której Edison nie był wynalzcą

Może zacznijmy od tego, że pierwsze źródła światła powstały ze zwykłej iskry elektrycznej. Już w 1802 r. utalentowany brytyjski fizyk Humphry Bartholomew Davy, używając dwóch węglowych prętów oddalonych o niewielką odległość od siebie i podłączonych do baterii składających się z 2000 ogniw wywoływał przeskok iskry elektrycznej o bardzo dużej energii. Kilka lat później uzyskiwał tym samym sposobem łuk elektryczny o długości nawet sięgającej 10 cm. Tak... było bardzo jasno, ale na krótko. To pierwsze elektryczne źródło światła zasilane niewydajnymi bateriami to była trochę ślepa ulica... Ale do czasu. Niejaki Michael Faraday wynalazł prądnicę jednobiegunową. Teraz zabawa zaczyna się od nowa. Prądnica jako stałe źródło zasilania zasilała elektrody węglowe, które dawały bardzo mocne światło. Światła było dużo ale znów pojawił się problem. Choć układ działał już dłużej to problemem okazały się same elektrody węglowe. W miejscu żarzenia po prostu się upalały. Odległość między nimi stawała się większa i łuk elektryczny wygasał. Oczywiście były czynione próby z mechanicznymi regulatorami odległości elektrod, ale nadal stabilność światła była dziełem przypadku.Tutaj można by się było rozwodzić długo dlaczego tak się działo, ale to nie główny nurt tej historii. Dopiero w 1876 roku pojawił się przełom. Rosyjski inżynier i wynalazca Pawieł Nikołajewicz Jabłoczkow przedstawia światu nowy rodzaj lampy. Tzw. świecę Jabłoczkowa. Była to łukowa lampa elektryczna z dwiema równoległymi elektrodami węglowymi oddzielonymi kaolinowym izolatorem. To rozwiązanie nie potrzebowało mechanicznego regulatora odległości elektrod i bardzo szybko zyskało szersze uznanie. Można ująć, że było to pierwsze komercyjne źródło światła. Używano go na okrętach, latarniach i lampach teatralnych. Czas ciągłej pracy to aż 1,5h! Wiem, wiem... kiepsko, ale to były autentyczne początki. Po jakimś czasie kogoś natchnęło, że tak na prawdę problemem nie jest spalający się materiał elektrod, ale tlen zawarty w powietrzu. To właśnie tlen powoduje szybkie utlenianie się elektrod, więc trzeba się go pozbyć. Ale jak? Po prostu zamykając zestaw elektrod w szklanej bańce, z której zostało wypompowane powietrze a w tym tlen. Coś już Wam to przypomina? Prace nad rozwojem trwały, węgiel zastępowano wolframem, zamiast próżni wpompowywano do baniek szklanych inne gazy np. ksenon, opary rtęci lub inne mieszaniny gazów. Ten trend wyewoluował w kierunku lamp wyładowczych. Okazało się, że poprzez wyładowania elektryczne w oparach np. rtęci lub gazów jak np. neon lampa zaczyna świecić. Stop, stop... to nie ta historia. Wracamy do naszej dobrze znanej żarówki. Wiemy już, że człowiek zna prąd elektryczny, wykrzesał iskrę a później łuk elektryczny, zamknął to w szklanej bańce i nawet coś zaczął tym oświetlać. Ale gdzie ta żarówka? Łukowe źródło światła było jasne ale działało krótko ze względu na wypalające się elektrody. A co gdyby te elektrody połączyć drutem? Taki pomysł już w 1841r przyświecał byłemu angielskiemu parlamentarzyście i wynalazcy Frederickowi de Moleyns. Jako pierwszy w historii stworzył i opatentował w 1841r skonstruowaną przez siebie lampę elektryczną z platynowym druckiem, który żarzył się pod wpływem przepływu prądu elektrycznego. Dalej jednak nie było dobrego efektu. Żarówka Fredericka de Moleynsa świeciła krótko, gdyż platyna szybko przepalała się. Trzynaście lat później nowojorski optyk, mechanik i zegarmistrz, który chcąc dosłownie zabłysnąć i się rozreklamować wynalazł lampę z żarnikiem węglowym. Był to niemeicki emigrant Henry Goebel. Zainstalował swoją lampę na dachu swojego domu i pewnego wieczoru uruchomił. Lampa zaświeciła mocnym światłem i wzbudziła wielki podziw i zainteresowanie. Niestety zainteresowała się tym wydarzeniem policja, która szybko zakazała porcederu w obawie o zagrożenie pożarowe. Henry Goebel nie dał jednak za wygraną. Po kilku latach prac, oświetlił witrynę swojego sklepu ciekawie wyglądającymi lampkami elektryczymi. Były to bańki szklane z próżnią w środku. wewnątrz żarzyły się włókna zwęglonego bambusa, przez który przepływał prąd elektryczny. Lampy zasilane były z ogniw galwanicznych. Dopiero jakiś czas później powstały pierwsze agregaty prądotwórcze. Mija znów jakieś 20 lat. W 1873r rosyjski wynalazca Aleksander Łodygin w Petersburgu tworzy kolejny model żarówki. Prostsze rozwiązanie sprowadzało się do węglika umieszczonego w szklanej bańce, który rozżarzał się  pod wpływem przepływu prądu elektrycznego. Żarówka pana Łodygina świeciła całe 30 minut. Pięć lat później angielski fizyk Joseph Wilson Swan prowadząc już od wielu lat testy z żarzeniem różnych materiałów w bańce próżniowej. Pracował także nad włóknem węglowym, które przynosiło coraz lepsze efekty. Udało mu się także uzyskać zadowalający efekt próżni w bańce żarówki. Prace zwieńczyło opatentowanie pierwszej znanej nam żarówki w 1878r. Od tego momentu ruszyła lawina. Przedsiębiorstwo The Swan Electric Light Company, zaczęło produkować żarówki na masową skalę i instalację ich w angielskich domach. Żarówka pana Swana nie należała jednak do najlepszych. Używanie jej wiązało się z pewnymi niedogodnościami np. stosowaniem dość grubych kabli. Dawała za to całkiem zadowalające białe światło. Tutaj na scenę wchodzi Thomas Alva Edison. Amerykański wynalazca i przedsiębiorca skopiował a następnie usprawnił pomysł Swana. Swoją pracę opatentował rok później. Prowadził także kampanię reklamową swojego produktu nie wspominając ani słowem o głównym inicjatorze pomysłu. Joseph Wilson Swan zachwycony nie był. Waśnie chyba nie trwały długo, bo wkrótce obaj panowie się dogadali. Podział stref działania uspokoił wszystkich. Swan miał wyłączność sprzedaży w Zjednoczonym Królestwie a Edison swobodnie działał w USA. Dogadali się na tyle dobrze, że w 1883r założyli wspólne przedsiębiorstwo o nazwie Edison & Swan United Electric Light Company (w zasadzie równolegle z fabryką United States Electric Lighting Company założonej przez Hiriama Stevensa Maxima). Przy okazji trzeba trochę usprawiedliwić Thomasa Albe Edisona. To nie jest do końca prawdą, że ukradł Swanowi pomysł. Można powiedzieć, że obaj pracowali równo nad rozwiązaniem problemu żarnika. Sam Edison przetestował około 1600 materiałów do stworzenia skutecznego żarnika, a koszt przedsięwzięcia przekraczał 100 tyś. dolarów. Łapał się nawet najdziwniejszych pomysłów co do materiałów na żarnik żarówki. Podobno miał testować nawet włosy z brody rudego Szkota. Oj działo się... oczywiście coraz lepiej, bo już w 1879r Edison mógł już oświetlać kalifornijskie miasto Menlo Park. W sylwestrową noc właśnie w 1879r rozbłysło 800 żarówek.Zaraz... Menlo Park? Aaaa... no tak. Kojarzycie tzw. "Dolinę Krzemową"? Tak, to właśnie to miejsce. W niedługim czasie Thomas A.Edison zrobił resztę roboty. Wybudował elektrownię, pociągnął trakcję elektryczną, wyprodukował wyłączniki, bezpieczniki, liczniki, czyli generalnie cały system dystrybucji prądu... Co było dalej to już wiadomo. Już w 1882r pierwsze ulice w Nowym Jorku rozbłysły światłem 400 tysięcy żarówek, zasilanych przez pierwszą na świecie elektrownię miejską przy ulicy Pearl Street. Oczywiście to nie koniec historii żarówki. W dwudziestym wieku, zamiast włókna węglowego zaczęto używać wolframu, a zamiast próżni napełniano bańki gazem obojętnym (argonem, kryptonem). Nowoczesną żarówkę skonstruował w  1913r laureat Nagrody Nobla, amerykański fizykochemik Irving Langmuir. Ten to dopiero miał głowę! Ale to zupełnie inna historia.....

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/da/Arc_light_and_battery.jpg

Tak mniejwięcej wyglądała lampa, którą stworzył Humphry Bartholomew Davy

Świeca Jabloczkowa

 

Świece Jabloczkowa w Music Hall w Paryżu

Z historii oświetlenia elektrycznego. Cz. 4, Upadek legendy o niemieckim  wynalazcy żarówki - Śląskie Wiadomości Elektryczne - Tom Nr 2 (107) (2013)  - Biblioteka Nauki - Yadda

Żarówka Henricha Goebela

Historia żarówki. Kiedy i kto ją wynalazł? - MagiaForm.pl

Wzory patentowe żarówek Edisona, Maxime'a oraz  Swana.

Zaloguj się
Nie pamiętasz hasła? Zarejestruj się
Infolinia 507 022 885
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl